Hejka! Wreszcie się zebrałam i dodaję to obiecane opowiadanie. To akurat nie jest z serii o Princesce. No to łapcie!
Właśnie przyjechałam na tajemniczą wyspę Jorvik. Tu mieszka mój wujek i kuzyn, który jest kilka lat starszy ode mnie. Najbardziej denerwuje mnie to, że wujek karze mi pracować przy koniach. To takie brudne i ochydne zwierzęta. A ja muszę je czyścić i sprzątać gnój.
S: Siema, wujku!
W: Cześć, Sylvie. Idź do stajni i zajmij się końmi.
S: Muszę...?
W: Jeśli chcesz spędzić tutaj wakacje, musisz sama na siebie zarobić.
S: No dobra.
Poszłam zająć się tymi brudasami. Wreszcie skończyłam. Właśnie przyszedł wujek.
W: Sylvie! Chcesz się przejechać konno?
S: No może być, w ostateczności...
W: Thowra jest już osiodłany. Jeśli chcesz, weź go na maneż.S: Ale to jest koń do westernu!
W: Właśnie dlatego ci go daję. Konie do westernu zawsze muszą być spokojne i opanowane.
Na maneżu...
Wujek trzymał mnie na lonży.
W: Sylvie, siedź prosto, pięty w dół. Bardzo dobrze. Teraz delikatnie trąć go piętami.
S: A co się wtedy stanie?
W: No jak to co się stanie? Koń pojedzie trochę szybciej! - Wujek zaczął się śmiać.
S: Nie śmiej się ze mnie! - I trąciłam boki konia piętami.
S: Aaa! Wujku! Ratuj! - Nie mogłam się utrzymać w siodle, okropnie trzęsło.
W: Podnoś się i siadaj co drugi krok, to nie będzie tak trzęsło.
Spróbowałam i, o dziwo, udało się.
W: Na dzisiaj już starczy. Jak na raz, to i tak już dużo się nauczyłaś.S: A będę mogła jutro też pojeździć?
W: Tak. Jeśli najpierw się zajmiesz końmi.
S: No dobra...
Następnego dnia...
W: Sylvie, skończyłaś już się zajmować końmi?
S: Tak, wujku.
W: Chodź na maneż. Dzisiaj będzie cię uczył Justin.
S: Justin?! Wiesz, że ja go nie cierpię...
Świetnie. Mój szurnięty kuzyn będzie mnie uczył. Nie mogła mi się trafić lepsza rzecz.
Na maneżu...
J: Siemanko, Rosa.
S: Cześć, Justin. Nie nazywaj mnie Rosa. To już przeszłość.
J: Co taka nie w humorze? Właśnie zaczynasz lekcję jazdy konnej. Powinnaś się cieszyć.
S: Nie, jeśli uczy mnie mój szurnięty kuzyn.J: Nie jestem twoim kuzynem. Sama wiesz, że wujek i ciocia mnie adoptowali.
S: Wiem i bardzo żałuję, że cię w ogóle przygarnęli.
J: Oj, Rosa... Przestań. Wsiadaj na tego konia i już.
S: Tylko mnie nie pouczaj, bo tego już nie zniosę.
J: No to jak mam cię uczyć?
S: Dobra. Wygrałeś.
Podczas lekcji...
J: Możesz przestać? Denerwujesz konia. I mnie, przy okazji też.
S: Nie. Nie mogę. Odwal się.
J: Miałaś się mnie słuchać.
S: Już kiedyś to zrobiłam i o mało co nie wylądowałam przez ciebie w poprawczaku. Powinieneś mi być wdzięczny, bo, nie mówiłam ci o tym, ale ten tajemniczy świadek, który uratował ci dupę, to ja. Powiedziałam, że byłeś wtedy ze mną.
J: Na serio?
S: Tak, na serio.
J: Ale i tak masz się mnie słuchać. Jedź po przekątnej w prawo, później w lewo.
Celowo zrobiłam na odwrót.
J: Ej! To chyba nie tak miało być! Jeśli chcesz mi zrobić na złość, to przynajmniej poza maneżem, co?
S: Dobra.
Teraz zrobiłam to poprawnie.
J: Dłuższym bokiem jedziesz kłusem ćwiczebnym, krótszym bokiem anglezujesz. Zrozumiałaś?
S: Mhm.
Po lekcji...
J: Przeszło ci?
S: Nie. I odwal się ode mnie.
J: Nie odwalę się. Co mi zrobisz?
S: Nic.J: Jesteś bezbronna, tak?
S: Nie. Zawsze mam ciocię po swojej stronie.
J: Chcesz mi coś wygarnąć?
S: Tak.
J: Co?
S: Nico.
Koniec części pierwszej. CDN.
No to Ciao!
Pozdro :*
Sylvie
Ps Napisałam dużo więcej (jeszcze 2 takie części XD), ale dodam je kiedy indziej (może nawet jutro). Napiszcie w komciach, czy Wam się podoba :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz